Zobaczyłam
ciemność, a potem otworzyłam szeroko oczy. Od razu usłyszałam kroki po prawej,
dlatego nie zastanawiając się dłużej, wzięłam latarkę z półki i podeszłam do
drzwi. Poczekałam, usłyszałam oddech, zamknęłam drzwi. Czy to wszystko miało
teraz tak wyglądać? Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej!
Najwidoczniej
będę musiała teraz czekać na każdy koniec nocy, aby dowiedzieć się więcej i
pomyśleć, jak wybrnąć z tej całej sytuacji. Usiadłam na skraju łóżka. Miałam
tego wszystkiego serdecznie dość! Czułam w sobie napływającą złość,
zniecierpliwienie i co za tym idzie - siłę.
Usłyszałam
za sobą te wkurzające śmiechy. Odwróciłam się i poświeciłam na łóżko latarką.
-
Zamknijcie mordy, skurwysyny - warknęłam.
Zniknęły.
Teraz pozostało pytanie - co dalej? Rozejrzałam się wkoło. Nie chciało mi się
już siedzieć w tych czterech ścianach i nasłuchiwać, czy ktoś się do mnie nie
zakrada. Zmarszczyłam brwi. Koło mojego łóżka stała kroplówka. Z jakiej beki,
ona się niby tam wzięła? Podeszłam do niej i zaczęłam ją obmacywać. Była
prawdziwa.
To
była najprawdziwsza kroplówka! Czyli wychodzi na to, że jestem tak naprawdę w
szpitalu, w śpiączce. I może to jest moja walka o życie? Jeżeli dam się im
złapać, to nie zginę tylko tutaj, ale też tam. Więc muszę znaleźć sposób, aby
się stąd wydostać, innego wyjścia nie ma.
Chociaż
z drugiej strony nie jestem pewna. Przecież nie wiedziałam nic o przeszłości
animatroników, a tutaj śni mi się Springtrap i wszystko opowiada. To jest bez
sensu, nic nie układa się w spójną całość. Podrapałam się po głowie. I wtedy
przypomniałam sobie, że przecież po koniec ostatniej nocy byłam nastolatką.
Spojrzałam po sobie dokładniej. No tak, wielkość cycków wskazuje na to, że
miałam jakieś czternaście lat. Po prostu cudownie.
- Ja
już, kurwa, nie wiem, co tu się dzieje, do cholery - warknęłam w swoją stronę.
Ta…
chyba okres buntowniczości się we mnie odezwał, bo wszystko nagle zaczynało
mnie wkurzać, byłam zła i miałam ochotę im wszystkim skopać tyłki. Jeszcze do
pięknego kompletu brakuje mi dostać okresu i ze złości oraz rozpaczy ich
wszystkich pozabijać. Tak, kiedy mam okres, to jestem nie do okiełznania. Taka
moja natura, od zawsze tak miałam.
Kroki
po lewej stawały się coraz wyraźniejsze. Zanim zdążyłam tam dojść, drzwi
otworzyły się na oścież - ktoś jej popchał. Zza ściany udało mi się zauważyć
tylko ruch małej rączki, która kazał mi iść za sobą. I teraz bardzo życiowe
pytanie: iść, czy nie?
Oczywiście,
że tak! Przecież wiem, że idę na własną zgubę, ale co mnie tam, jestem tak
rozjuszona, że niczego się nie boję, dlatego śmiałym krokiem poszłam za
Plushtrapem. Spodziewałam się, że zajdziemy właśnie tam. On siedział na krześle, ja przed
krzyżykiem. Chciał się bawić. Jak tak, to nie ma problemu. Do zabaw zawsze
byłam chętna. A najchętniej to pobawiłabym się z nim w krwawą wersję policjantów i złodziei gdzie ja byłabym
policjantem. Ta opcja bardzo przypadła mi do gustu, ale ostatecznie się
powstrzymałam.
Zamknęłam
oczy. Długo ich nie otwierałam. W myślach liczyłam do dwudziestu, dopiero wtedy
uchyliłam powieki. Nie ruszył się. No to dawałam dalej. Niemal natychmiast
usłyszałam skrzypienie krzesła, a potem tupot małych nóżek. I zaraz kolejny
razi i kolejny. Był blisko, ale uparcie trzymałam oczy zamknięte. Chociaż serce
waliło mi jak szalone, czułam nawet jak ręce mi się trzęsą, ale nie dawałam za
wygraną. Był na krzyżyku, słyszałam jego płytki, szybki oddech. Dalej
siedziałam jak kamień. Ja miałam plan. Wprawdzie bardzo spontaniczny, ale
zawsze jakiś.
Usłyszałam
go obok siebie, tuż koło mojego ucha. Zachodził mnie od tyłu, a ja dalej
siedziałam i nasłuchiwałam. Nawet nie drgnęłam. Udawałam, że wciąż czekam. Ale
ja taka głupia nie byłam. Stał za mną.
Nagle
otworzyłam oczy, chwyciłam go jedną ręką za bark i przerzuciłam przez siebie.
Był bardzo leciutki, dlatego bez problemu przeleciał nad moją głową i wylądował
z hukiem na plecach, prosto na krzyżyku. Moja ręka przesunęła się na jego szyję
i skutecznie wbijała w ziemię. Plushtrap wiercił się i drapał moją rękę, ale
nie dawałam się tak łatwo. Nachyliłam się nad nim i uśmiechnęłam złowieszczo.
Gdybym chciała, to teraz byłam w stanie powyrywać mu nogi z dupy, dosłownie,
ale jakoś nie czułam potrzeby. Moja podświadomość mówiła mi, że nastraszenie go
w zupełności wystarczy.
- I
co teraz, mały skurwysynie? Jeszcze raz będziesz chciał mi coś zrobić, a możesz
pożegnać się z nogami i rękami.
Puściłam
go, a on jak mały robaczek szybko się zwiną i pobiegł za krzesło. Naprawdę się
mnie przestraszył. Prychnęłam pod nosem i najnormalniej w świecie wróciłam
sobie do pokoju, w ogóle się nie śpieszyłam, nie czułam potrzeby. W domu
panowała grobowa cisza. Nie było nikogo. Nie miałam zielonego pojęcia skąd się
tam biorą i co robią, kiedy ja śpię, ale póki nic mi nie zrobili, to jakoś mnie
to nie interesowało.
Przymknęłam
drzwi w pokoju, poświeciłam na łóżku, gdzie trzy szczeniaczki bawiły się jakąś
piłeczką. Natychmiast wskoczyły pod łóżko, wydając przy tym piskliwe dźwięki,
jakbym wypalała im oczy. Nie obchodziło mnie to, mogą nawet zdechnąć, byłabym
szczęśliwa.
Położyłam
się na łóżku. Mój odpoczynek jednak nie trwał długo, bo po prawej usłyszałam
kroki. Podeszłam tam, delikatnie uchyliłam drzwi, policzyłam do pięciu i
usłyszałam oddech. Zamknęłam szybko drzwi, a gdy ponownie usłyszałam kroki,
otworzyłam je i poświeciłam latarką. Dopiero teraz zwróciłam uwagę, że na
ścianach wiszą zdjęcia. To były zdjęcia mojej rodziny. Większość z nich
przedstawiała moich rodziców, siostrę i mnie, ale na niektórych było widać
także jakieś rodzinne zebrania. Podeszłam do nich bliżej. Cóż, nasi rodzice
umarli dość wcześnie, nawet bardzo, ale jakoś razem z Jeniffer dałyśmy sobie
radę, szczególnie ona. Na ścianie wisiały jeszcze dwa zdjęcia, na których byłam
sama ja i Jeniffer. Ona jak zwykle w kolorowej sukieneczce, uśmiechnięta od
ucha do ucha i z burzą miodowych loków. Ja natomiast zawsze byłam trochę
posępniejsza, chociaż nie aż tak bardzo.
Przyjrzałam
się swojemu zdjęciu. Miałam na oko siedem lat, w czarnych spodniach i bluzce z
krótkim rękawkiem. Uśmiechałam się szeroko, przytulając do siebie… Pirata.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że jak byłam mała, to miałam takiego
pluszaka, z którym nigdy się nie rozstawałam. Potem gdzieś go oddałam, bo byłam
już starsza i nie potrzebowałam zabawek, ale za Chiny nie przypomnę sobie, co z
nim zrobiłam.
Zaraz,
ale pierwszej nocy, gdy się tutaj znalazłam, to także znalazłam Pirata. Gdy
uciekałam to go chyba wypuściłam, ale potem go nie znalazłam. Czyżby
animatroniki go znalazły i wzięły? Może wiedziały, że była dla mnie niegdyś
ważny, więc się dobrały do niego, aby zrobić mi na złość? Mniejsza z tym, to
tylko maskotka, w której i tak już nie ma cząstki Foxy’ego, więc jakoś mnie już
zbytnio nie obchodził.
Odwróciłam
się i weszłam do pokoju. Byłam przy łóżku, gdy nagle coś przemknęło mi pod
nogami. Szczur. Pisnęłam i wskoczyłam na łóżko. Nie cierpię takich gryzoni.
Stałam na łóżku i z latarką w ręce szukałam tego szkodnika.
Pojawił
się. Wypełzną spod łóżka i staną na środku pokoju.
-
Wypierdalaj, ty kreaturo jedna! - krzyknęłam i pod wpływem paniki rzuciłam w
niego latarką.
Rzut
był nadzwyczaj cel, a raczej ja spudłowałam, a on sam wszedł pod tą latarkę i
oberwał dość konkretnie. Zatrzymał się i więcej nie ruszył. Pomału postawiłam
jedną nogę na ziemi - nic, zero reakcji. Zaczęłam podchodzić, szybko
zorientowałam się, że to nie był szczur, ani mysz. To była jakaś zabawka, a
konkretnie babeczka z wyłupiastymi oczami i ostrymi zębami. O kurwa, to
babeczka Chicy… A ja ją zniszczyłam. No to mam przejebane.
Spojrzałam
na prawo. W szczelinie udało mi się zauważyć błysk czerwonego reflektorka.
Przełknęłam głośno ślinę. Co miałam teraz zrobić? Jeżeli tam podejdę, to będzie
za późno, a ona na pewno jest już rozwścieczona.
Wzięłam
się w garść. Już był prawie koniec nocy, dlatego nie mogłam wymięknąć pod sam
koniec. O nie! Tak się nie bawimy!
Wzięłam
do ręki zepsutą babeczkę, która już nawet nie drgnęła, po czym podeszłam do
drzwi. Otworzyłam je na oścież z impetem, przez co walnęłam Chicę prosto w nos.
Odskoczyła do tyłu i spiorunowała mnie swoim groźnym spojrzeniem. Fakt, bałam
się jak cholera, ale teraz byłam zbyt dumna, aby to przyznać, a tym bardziej
okazać. Podrzuciłam babeczkę do góry, po czym z impetem walnęłam ją butem tak,
że poleciała aż na drugi koniec korytarza.
-
Wypierdalać, oboje!
Chica
dokładnie śledziła tor lotu swojej babeczki, a gdy ta tylko dotknęła ziemi,
pobiegła do niej jak szalona. Fuknęłam pod nosem i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Dla pewności jeszcze przez chwilę tam stałam i trzymałam klamkę, aby się nie
otworzyły i skutecznie obronić się przed Chicą. Na całe szczęście nie
usłyszałam ponownie jej kroków. Poszła najprawdopodobniej do kuchni. Mogłam się
wyluzować. Raczej będę ją miała z głowy na pewien czas, dlatego podeszłam do
latarkę i kilka razu sprawdziłam, czy działa. Byłam w szoku, gdy za pierwszym
razem włączyła się bez zarzutów. W końcu tak nią walnęłam, że raczej powinno
się coś stać, ale przecież nie będę dramatyzować i narzekać.
Spojrzałam
na szafkę. Zostało dosłownie jeszcze parę minut, dlatego na spokojnie podeszłam do szafu i spojrzałam do środka, czy nie czają się tam jakieś mary nocne. Nic nie
było. Jeszcze poświeciłam na łóżko, aby pozbyć się małych szczeniaków.
Ziewnęłam
przeciągle. To był znak, że już naprawdę nie zostało dużo czasu. Zaczynałam
czuć zmęczenie. Na koniec jeszcze Bonnie postanowił mnie odwiedzić, więc szybko
znalazłam się przy drzwiach i od razu poświeciłam latarką, aby go odgnić zanim
zbliży się do drzwi. Podziałało. Zniknął za ścianą, a wtedy rozniósł się ten
przyjemny dla ucha dźwięk. Byłam po prostu wniebowzięta.
Wskoczyłam
pod kołdrę i niemal natychmiast zasnęłam.
Jutro
kolejna noc, ale zanim to nadejdzie, muszę spotkać się ze Springtrapem.
Kiedy mam okres, to jestem nie do okiełznania.....oojjjjjj loki dobrze o tym wie.....
OdpowiedzUsuńKiedy mam okres, to jestem nie do okiełznania.....oojjjjjj loki dobrze o tym wie.....
OdpowiedzUsuń1. To jest "Loki", a nie "loki"!!! Nauczy się pisać!
Usuń2. Wim xd. Znaczy, on wie xdd.
Oj tam.....to że z dużej litery to nic....chyba że tobie robią różnice wielkości i według ciebie rozmiar ma znaczenie XD
Usuń