piątek, 30 września 2016

Rozdział 25: Nocne przebudzenie

     Zebrali się w kuchni, przy wysepce. Ustawiając się w koło, wyglądało to, jakby chcieli odprawiać jakieś rytuały. Jednak nie oto tu chodziło. Zebrali się po to, aby naradzić się. Kiedy ona spała, to był jedyny czas, kiedy mogli normalnie porozmawiać, kiedy w ogóle był na to czas, gdyż w nocy każde z nich tak bardzo starało się ją dopaść, że nikt nawet ze sobą nie rozmawiał. Plushtrap wspiął się na blat i tam stał, aby przynajmniej widzieć porządnie twarze swoich towarzyszy. Obok niego znajdował się Freddy ze swoimi szczeniakami, Bonnie stał naprzeciwko Chicy, która trzymała w ręce swoją niedbale naprawioną babeczkę. Babeczka zaś kręciła oczami, jakby nie mogła się zdecydować, na kim ma w końcu zwiesić wzrok.
     Ktoś musiał się w końcu odezwać, ale nikt nie wiedział, jak zacząć, chociaż wszyscy myśleli o tym samym. Wreszcie Chica spojrzała na swojego różowego towarzysza na tacce i ze złości walnęła pięścią w blat.
     - Musimy coś zrobić! Ona zaczyna nas terroryzować!
     - Tak, przestała się nas bać, ma nas wszystkich głęboko w dupie - dopowiedział spokojnie Plustrap.
     - Nie możemy tak tego zostawić, to my jesteśmy łowcami, a ona ofiarą - dodał Freddy, a jego szczeniaki zachichotały.

     - Trzeba coś wymyślić - zaczął Bonnie, starając się wpaść na jakiś pomysł.
     - Ja chyba nawet wiem, co - zaczął Prushtrap.
     Wszystkie świecące pary oczu skierowały się na jego drobną osóbkę, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Na jego twarzy było można zobaczyć wielką powagę. Ten wyraz dał wszystkim do zrozumienia, o co mu chodzi. Spojrzeli po sobie nawzajem z zaniepokojeniem na twarzach.
     - Czy ty... myślisz o tym, o czym my myślimy? - zaczął niepewnie Freddy, tym razem szczeniaki nie odezwały się.
     Plushtrap wzruszył obojętnie ramionami.
     - Zależy o czym wy myślicie.
     - Nie rób sobie z nas jaj! - wrzasnęła Chica, która aż zapłonęła gniewem.
     - Ona zaczyna dorastać, nie widzisz tego? A wiesz, dlaczego dorasta? - spojrzał na niego groźnie Bonnie.
     - Nie i jakoś mnie to nie interesuje - posumował Plushtrap.
     - Kurwa mać! Ona dorasta, bo zaczyna się nas nie bać, nabiera dorosłej pewności siebie, a wiesz, co się stanie, gdy dorośnie?!
     - Nie.
     - Pozbędzie się nas wszystkich. Nikt nie zostanie. Dlatego musimy się jej pozbyć jak najszybciej, to nie jest pora na żarty, Plushtrap.
     - Dobra, dobra. Chciałem tylko rozluźnić trochę atmosferę - warknął nieprzyjemnie. Mimo, że był mały, to potrafił wzbudzić strach i wcale nie przychodziło mu to z trudem.
     - Więc co proponujesz? - pośpieszył go Freddy, który zaczynał się niecierpliwić.
     - A jak myślicie? Uważam, że najwyższy czas go obudzić. Co wy na to? - Plushtrap uśmiechnął się diabelsko.
     Animatroniki spojrzały po sobie. Nie były zachwycone tym pomysłem. Z nim się ciężko pracowało, a raczej w ogóle nie dawało. Był samotnym wilkiem i nikt go nie obchodził. Działał na własną rękę, jak mu się tylko podobało. Jednakże przy tym był bezlitosny i na pewno by sobie z nią poradził. Każdy z nich przybrał hardą minę, wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami i pokiwali do siebie głosami.
     - Więc chodźmy go obudzić - rzuciła Chica, gotowa zrobić wszystko, aby tylko ta mała nie osiągnęła dorosłego wieku.
     - Nie musicie - do ich uszu dobiegł mechaniczny, zachrypnięty głos. Spojrzeli na wejście. Stał tam, dopierając się o ścianę. - Sam się obudził.
     Przejechał językiem po ustach, co zmroziło wszystkich animatroników. On wiedział, co się dzieje i było widać po jego oczach, że ma na nią ochotę. Uśmiechnął się szaleńczo. Kątem oka spojrzał za siebie, gdzie znajdowała się jeszcze jedna postać. Postać położyła mu rękę na ramieniu. W słabym świetle kuchni nie było widać twarzy drugiej postaci, ale nie przeszkadzało im to. Fioletowe reflektory wyraźnie mówiły o tym, kim jest ta postać. Był tak samo straszny jak on.
     Stojący w progu drzwi zaczął się śmiać. Jego śmiech brzmiał jak śmiech szaleńca. Nie zwiastowało to nic dobrego, wręcz przeciwnie. Wszyscy spojrzeli po sobie. Już nie musieli się bać, że Andrea dorośnie lub nawet przeżyje kolejne noce. To był już koniec. Byli blisko zwycięstwa. Ale za jaką cenę? Musieli ich wybudzić. A co będzie, gdy skończą? Ledwo udało im się ich uśpić, a teraz znów się przebudzili, w dodatku obydwaj na raz. Coś planują. Zapewne, gdy tylko to wszystko minie, uporają się z nią, to będą czegoś chcieli.

     Teraz zastanawiali się czy to aby nie pogorszy ich sytuacji zamiast polepszyć. Wcześniej mieli do czynienia jedynie z jednym człowiekiem, w dodatku dziewczynką, a teraz nie dość, że będą mieli ją na karku, to jeszcze dwa najgorsze animatroniki, które wprowadzą jeszcze większy chaos. 


Rozdział poprzedni: Rozdział 24: Nocny bunt

2 komentarze:

  1. To my jesteśmy łowcami, a ona ofiarą.....tekst każdej nocy w twoim pokoju wypowiedziany przez lokiego XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz, a pożałujesz... Skończy się komentowanie!

      Usuń