środa, 27 kwietnia 2016

Rozdział 7: Zazdrosna noc

     Jakoś nie mogłam zasnąć. Obudziłam się o jedenastej. Wcześniej zadzwoniłam do szefa, że rezygnuję. Westchnął i coś zaczął marudzić, że przecież nie znajdzie zastępstwa na tą noc, ale już mnie to nie obchodziło. Zdziwiło mnie, że nie odwoływał się na umowę, nie protestował.
     Przeciągnęłam się na łóżku, po czym usiadłam. Rozejrzałam się po całej sypialni. Chwyciłam Pirata i zapatrzyłam się w jego oczy.
Zdziwiło mnie, że nie odwoływał się na umowę, nie protestował.
     - Wiesz, chyba będzie mi brakować tej pracy. Wbrew pozorom nawet polubiłam tą fuchę.
     Coś w jego oczach zaświeciło się. Jakoś nie przejęłam się tym, tylko uśmiechnęłam delikatnie. Spojrzałam na niego. Zmarszczyłam brwi. W kącie stało coś pomarańczowego. Sięgnęłam pamięcią, co takiego ja tam położyłam. No tak, moja gitara elektryczna. Kiedyś tam grałam, ale mi się znudziło i przestałam. Teraz tam stoi i tylko się kurzy.
     Lampka w głowie zaświeciła mi się. Poderwałam się na równe nogi. Czym prędzej otworzyłam szafę, ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy, po czym sięgnęłam po telefon. Zadzwoniłam do pana Purple, że jednak przyjdę do pracy. Ucieszył się, chyba jak nigdy. Niemalże słyszałam to szczęście w jego głosie. Chwyciłam gitarę, starannie ją wyczyściłam. Włożyłam Pirata za pasek i pobiegłam do pracy.

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 6: Nocne kłopoty


     Moja siostra przyjechała do mnie około godziny trzeciej po południu. Tak, musiałam dodać „po południu”, gdyż sama ostatnio żyję nocnymi godzinami, dlatego wolałam sprecyzować.
     Jest ode mnie starsza o sześć lata. Ma na imię Jeniffer i zdecydowanie zawsze miała większe „branie” ode mnie. Dlatego to ona ma teraz męża, siedmioletnią córkę, dom i psa. A ja wędruję od miast do miasta w poszukiwaniu… sama nie wiem czego. Na pewno nie miłości! To jest zbyt przereklamowane i zbyt banalne. Nie można szukać miłości. To miłość znajdzie ciebie, więc nie ma nawet co o niej myśleć.
     Jeniffer miała miodowe loki i brązowe oczy. Jak byłam nastolatką, zawsze zazdrościłam jej tych włosów, ale teraz, gdy słyszę ile ona pakuje w nie odżywki, to od razu kocham moje zwykłe, niewyróżniające się kudełki. Jej córka - Emilka - jest podobna do matki jak kropla wody, jedynie oczy ma błękitne po ojcu.

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 5: Nocne igraszki


     Położyłam Pirata na biurku w biurze. Tak, nazwałam go Pirat, no bo jak inaczej? Przecież nie Fox, bo będzie za bardzo podobne do Foxy’ego, a jak on się do wie, to nie oszczędzi mi zbędnych ripost. Jeszcze pomyśli sobie nie wiadomo co, a ja wolę unikać takich rzeczy.
     Dochodziła już godzina pierwsza, a mnie jeszcze nic nie spotkało. Żadnych dźwięków, żadnych niechcianych gości, jedynie raz zabrakło prądu, ale szybko wrócił. Od dobrej godziny nie sprawdzałam kamer, więc przyszła na to pora.
     Jak zwykle, aby zrobić na złość Foxy’emu, ominęłam jego Piracką Zatoczkę. Skończyłam na składziku, gdzie były części dla animatroników i generator. Zatrzymałam się tam na dłuższą chwilę. Wyraźnie widziałam jakiś ruch, ale postać była bardzo niewyraźna i niekształtna. Wstałam, zmrużyłam oczy i zaczęłam wpatrywać się w wielką plazmę nad biurkiem - próbowałam jakoś wyłonić z nich postać. Czyżby jednak to nie była taka nudna praca? Ktoś się jednak włamał? Jeżeli tak, to mam przechlapane, bo niczego nie słyszałam. Coś jednak w tej postaci było nie tak. Jeszcze bardziej zaczęłam się przyglądać, aż wreszcie rozpoznałam kto to taki. Zbladłam. Automatycznie zbladłam. Czym prędzej usiadłam i wyłączyłam ekran. Schowałam twarz w dłoniach.

piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 4: Nocny obiad

     Rozciągnęłam się przeciągle, wstając z łóżka. Trzeba było przygotować się do pracy. O nie! Jeżeli zaraz nie wyjdę, to się spóźnię! Trudno, będę musiałam zamówić sobie coś do jedzenia do pracy. Chyba nikt się nie obrazi. W tempie błyskawicznym ubrałam się, umyłam, wzięłam torbę i wybiegłam z mieszkania. Na miejscu znalazłam się, gdy właśnie dzienny strażnik wyszedł z lokalu i zaczął się za mną rozglądać. Pomachałam mu, na co uśmiechnął się, kiwnął głową i poszedł. Wpadłam do lokalu zdyszana, zamknęłam drzwi na klucz, poszłam potem zamknąć te dla personelu, włączyłam generator i zaparzyłam sobie półlitrowy termos kawy. Widząc, że animatroniki pobudziły się już do życia, prześlizgnęłam się do mojej strażnicy i tam usiadłam wygodnie przed biurkiem. Postrzelałam chwilę palcami, po czym sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam po jakieś jedzenie. Patrzyłam w kuchni i dzisiaj wyjątkowo nic nie zostało.
     Akuratnie dzisiaj, kiedy jestem głodna, w kuchni niczego nie ma, toż to skandal! Oparłam się o fotel, gdy zauważyłam coś żółtego po mojej prawej. Wytężyłam wzrok, ale nic z tego nie wyszło. Zaświeciłam światełko i sto razy szybciej zasunęłam drzwi. Chica rozbawiona jak głupia nastolatka zaśmiała się do okna i uciekła.