sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 20: Dziecinna noc

      Pamiętam, że jak byłam mała, to miała bardzo nietypowy pokój. Był to niewielki pokoik z łóżkiem przy ścianie. Po lewej i prawej stronie znajdowały się drzwi, a naprzeciw łóżka białe drzwi prowadzące do szafy. Poza tym koło drzwi znajdowały się szafki na ubrania i z zabawkami. Przy łóżku były jeszcze dwie szafeczki nocne i tyle. To był mój pokoi z dzieciństwa.
      Przetarłam oczy. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Ostatnie, co pamiętam, to pożar w domu strachów. Podniosła się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem… w swoim pokoju z dzieciństwa. To było niemożliwe, przecież już dawno przeprowadzili się z tego domu.
      Zeszłam z łóżka. Rozejrzała się dokładnie, czy to wszystko nie jest snem lub moim urojeniem. Nie miałam podstaw, aby nie wierzyć, że to jest urojenie. Wszystko, czego odtykałam było żywe, było takie samo jak wtedy. Ale… jakby trochę większe… W ogóle skoro jakieś roboty ożyły, to dlaczego ja nie mogłam jakoś się przenieść w czasie lub coś.
      Podeszłam do jednych drzwi i je otworzyłam. Nikogo tam nie było, ale równocześnie nic się nie zmieniło. Czerwone ściany, zdjęcia na ścianie. Podeszłam do drugich drzwi i je otworzyłam. Tam także nic się nie zmieniło. Została mi jeszcze szafa. Bez problemu rozsunęłam drzwi. Nic tam nie było prócz kilku kurtek. Na ziemi jednak zauważyłam Pirata. Uśmiechnęłam się do niego. Podniosłam go z ziemi i przytuliłam mocno. Wzięłam go ze sobą i wyszłam z pokoju.
      Przechadzałam się po korytarzu. Po lewej stronie zauważyłam kolejny korytarz z dwoma pokojami. Z tego, co pamiętam, to była tam sypialnia mojej siostry i rodziców, a zaraz obok nich znajdowała się łazienka i ubikacja. Poszłam dalej. Skręciła i przede mną była kuchnia z jadalnią, po lewej stronie szło się do salonu i drugiej łazienki, a także do wyjścia. Nic się nie zmieniło.
      Przechodząc koło korytarza, przeszłam obok wielkiego lustra. Zatrzymałam się przy nim i przyjrzałam. Byłam… dzieckiem. Wyglądałam dokładnie tak samo jak w wieku dziewięciu lat. Włosy do ramion, zarumienione policzki, pucułowate policzki. Pomrugałam kilkakrotnie powiekami, aby upewnić się, że to nie jest jakiś chory sen. Uszczypnęłam się w rękę, zabolało. Nie miałam wątpliwości, że to wszystko jest rzeczywistością.
      Chciałam udać się do sypialni rodziców, ale drzwi były zamknięte na klucz, tak samo było u mojej siostry. Wszystko było takie dziwne.

niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 19: Powtórka nocy

      Następnego dnia byłam w tak samo dobrym humorze, co wczoraj. Chciałam to już wszystko zakończyć. Postanowiłam, że to mój ostatni dzień pracy. Jakoś wytrzymam te parę godzin, co innego mam  do roboty, a potem… Nie wiem, co będzie potem. Będę czekała na Foxy’ego. Powiedział, że wróci, a słowo pirata jest święte, przekonałam się o tym wiele razy.
      Moja ostatnia noc zapowiadała się w miarę spokojnie. Cały czas obserwowałam Springtrapa na kamerach i nie robił nic podejrzanego. Szlajał się od jednego pomieszczenia do drugiego, czyścił swoje… wnętrzności, co było naprawdę obrzydliwie i bawił się przy jednym z automatów.
      Marionetka cały czas mi towarzyszył, ale żadne z nas się nie odzywało. Pomiędzy nami panowała przyjacielska cisza. Ale ja jednak nie potrafiłam tego wytrzymać, więc zaczęłam jakoś rozmowę.
      - Wiesz, to co wydarzyło się wczoraj, było…
      - Wczoraj? A co wydarzyło się wczoraj? - Marionetka wyglądał, jakby o niczym nie miał pojęcia. A przecież był tam! Nawet Foxy do niego mówił!
      - Jak to co? Springtrap chciał mnie zabić, a wtedy pojawił się Foxy i…
      - Hej, hej, hej! Czekaj! Jak to pojawił się Foxy? Wiem, że ta włochata kukiełka chciała cię zabić, ale przecież udało ci się mu uciec. Nie było żadnego Foxy’ego! Dobrze się czujesz?
      Zamurowało mnie. Przecież ja go widziałam, naprawdę! A może to był tylko sen? Może ja popadam w paranoję. Może powinnam pójść jednak do tego psychologa. Teraz miałam kompletny mętlik w głowie. Nie wiedziała już, co jest rzeczywistością, a co tylko moim urojeniem. Wszystko było takie skomplikowane.
      Mimo to i tak kończę z tą robotą, złożyłam już wypowiedzenie, więcej nie ma co tego ciągnąć. Tego wszystkiego jest już za dużo. Znajdę normalną pracę, ułożę sobie życie od nowa i wszystko będzie gitez. Nie ma co.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 18: Nocne wspomnienia

      Obudziłam się dość wcześnie, o dziwo wypoczęta i w bardzo dobrym humorze. Ostatnio coraz dotkliwiej odczuwałam moją depresję, ale teraz jakby wszystko ręką odjął. Może to dlatego, że spotkałam Marionetkę? Może dał mi nijaką nadzieję, że on żyje? Nie wiem. Jedyne czego jestem pewna to tego, że pierwszy raz od roku świat jest naprawdę piękny.
      Zatańczyłam dookoła stołu z Piratem, po czym zjadłam śniadanie (a może raczej kolację), odłożyłam go i zaczęłam się ubierać. Włożyłam na siebie mundur, wzięłam latarkę i telefon. Myślę, że nic więcej mi się nie przyda, więc spokojnie mogłam wyjść. Zamknęłam starannie dom na klucz i ruszyłam do pracy.
      Zamknęłam za sobą drzwi domu strachów. W nocy był o wiele gorszy niż w dzień, ale nie zwracałam na to uwagi. Zdążyłam przyzwyczaić się do takich klimatów już rok temu. Ale oczywiście, jak to gdy mam dobry humor (albo okres) to nie dam sobie w kaszę napluć, dlatego dzisiaj nie miałam zamiaru patyczkować się z Springtrapem. Dałam już mu trochę ulg w wcześniejszych nocach, ale na tym się skończyło. Ja nie będę sobie włosów z głowy wydzierać, bo temu zachciało się rozlewu krwi. Nie ze mną te numery.
      Usiadłam przed biurkiem. Królik stał w miejscu i kompletnie się nie ruszał, co było bardzo dziwne, ale za to na kamerze obok zauważyłam przechadzającego się spokojnie Marionetkę. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, bo widziałam jak idzie w moim kierunku. W sumie bardzo mnie to ucieszyło, bo ostatnimi czasy nie mam się nawet do kogo odezwać. Z Marionetką będzie zawsze inaczej, zawsze raźniej.
      Zanim zdążyłabym powiedzieć "noc", Marionetka znalazł się przy mnie, melodyjnym głosem oznajmujący mi, że dzień jest dobry. Spojrzałam na niego jak na wariata, po czym sama się zaśmiałam. Teraz to ja jego sprowokowałam do tego, aby myślała, że to ja jestem wariatką.
      - A tobie humorek się poprawił, czy co?

niedziela, 7 sierpnia 2016

Rozdział 17: Stary, nocny znajomy

      Przygotowałam się na nowy dzień pracy. Zacisnęłam mocno pasek od spodni, w razie czego wzięłam latarkę, paralizator i zegarek. Musiałam mieć podgląd na godzinę i to bardzo wyraźnie. Usiadłam wygodnie przed monitorem i psychicznie przygotowałam się na to, co ma nastąpić. Zdziwił mnie bardzo telefon, ale ostatecznie odebrałam. Szef.
      - Cześć, Andrea. Tak dzwonię, bo zapomniałem ci powiedzieć, że jeżeli będziesz chciała odgonić od siebie animatronika, który jest bardzo nachalny, to wystarczy, że przejdziesz na kamerę, która znajduje się gdzieś obok niego i uruchomisz dźwięk. To go zawsze przyzywa, tak jest skonstruowany. I zapomniałem ci jeszcze powiedzieć, że czasami występują awarie w dźwięku, wentylacji i na kamerach, a te guziki, które wtedy będą świecić to jest reset danego systemu. Gdy je włączysz, wszystko powinno działać jak należy. Możesz też naprawiać wszystkie trzy na raz, jakby co. To tyle, życzę ci spokojnej nocy.
      - Dziękuję bardzo, dobranoc - oczywiście, że miałam masę pytań, ale on zawsze się rozłącza, nawet nie wiem, czy usłyszał moje podziękowanie.
      Szkoda, że dopiero teraz mówi mi, że mogę Springtrap'a odgonić od siebie, gdybym to wcześniej wiedziała, to byłoby o wiele łatwiej, ale oczywiście po co? Lepiej żebym mordowała się z jakimiś robotami-psychopatami i była zdana na ich humorki. Jak on mnie wkurza.
      Rozejrzałam się po kamerkach. Znalazłam go, ale nie zdążyłam sprawdzić, co takiego robi, bo mi zniknął. Wtedy uruchomiłam dźwięk. Był to głos BallonBoy'a! Och, jak dawno go nie słyszałam. Taki dziecięcy głosik. Wprawdzie rzadko z nim rozmawiałam, ale aż zrobiłam się szczęśliwsza, gdy usłyszałam ten głos. Był niczym muzyka dla moich uszu.

Rozdział 17: Stary, nocny znajomy

      Przygotowałam się na nowy dzień pracy. Zacisnęłam mocno pasek od spodni, w razie czego wzięłam latarkę, paralizator i zegarek. Musiałam mieć podgląd na godzinę i to bardzo wyraźnie. Usiadłam wygodnie przed monitorem i psychicznie przygotowałam się na to, co ma nastąpić. Zdziwił mnie bardzo telefon, ale ostatecznie odebrałam. Szef.
      - Cześć, Andrea. Tak dzwonię, bo zapomniałem ci powiedzieć, że jeżeli będziesz chciała odgonić od siebie animatronika, który jest bardzo nachalny, to wystarczy, że przejdziesz na kamerę, która znajduje się gdzieś obok niego i uruchomisz dźwięk. To go zawsze przyzywa, tak jest skonstruowany. I zapomniałem ci jeszcze powiedzieć, że czasami występują awarie w dźwięku, wentylacji i na kamerach, a te guziki, które wtedy będą świecić to jest reset danego systemu. Gdy je włączysz, wszystko powinno działać jak należy. Możesz też naprawiać wszystkie trzy na raz, jakby co. To tyle, życzę ci spokojnej nocy.
      - Dziękuję bardzo, dobranoc - oczywiście, że miałam masę pytań, ale on zawsze się rozłącza, nawet nie wiem, czy usłyszał moje podziękowanie.
      Szkoda, że dopiero teraz mówi mi, że mogę Springtrap'a odgonić od siebie, gdybym to wcześniej wiedziała, to byłoby o wiele łatwiej, ale oczywiście po co? Lepiej żebym mordowała się z jakimiś robotami-psychopatami i była zdana na ich humorki. Jak on mnie wkurza.
      Rozejrzałam się po kamerkach. Znalazłam go, ale nie zdążyłam sprawdzić, co takiego robi, bo mi zniknął. Wtedy uruchomiłam dźwięk. Był to głos BallonBoy'a! Och, jak dawno go nie słyszałam. Taki dziecięcy głosik. Wprawdzie rzadko z nim rozmawiałam, ale aż zrobiłam się szczęśliwsza, gdy usłyszałam ten głos. Był niczym muzyka dla moich uszu.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział 16: Kolega skąpany w nocy

      Była dwunasta. Nudziło mi się w domu, więc się nie spóźniłam. Coś czuję, że tutaj nie będę się spóźniać do pracy.
      Uśmiechnęłam się pod nosem. Tam to co chwilę spóźniałam się, chociaż pracownicy nie mieli mi tego za złe. Tutaj jednak nikt na mnie nie czeka. Przychodzę - jestem sama, wychodzę - jestem sama. Nie ma się do kogo odezwać i w ogóle. Ciekawa jestem, jak długo tak pojadę. Westchnęłam ciężko.
      Usiadłam przed biurkiem i zaczęłam przeglądać kamery, gdy zadzwonił mój telefon. Wprawdzie nie powinnam w pracy, ale gdy tylko zobaczyłam, że to mój szef, odebrałam bez wahania.
      - Cześć, Andrea. Mam nadzieję, że wczorajsza noc dobrze ci minęła. Nie ma wprawdzie tutaj zbytnio nic do roboty, ale to dobrze, bo możesz w spokoju skupić się na kamerach. Radzę ci na nie dobrze patrzeć, bo w nocy mój kochany animatronik lubi szaleć, dlatego uważaj na siebie. Przy dwukrotnym kliknięciu na kamerę w wentylacji, możesz ją zamknąć. To tak w razie czego. To tyle, ja muszę lecieć, mam ważne spotkanie. Pa!
      - Zaraz, jak to wariuje?! - rozłączył się.
      Nie wiedziałam, jak to mam odebrać. Czyżby ten animatronik także był żywy? Może uda mi się z nim zaprzyjaźnić? Jednak od tego wypadku w poprzedniej pizzerii nie mam ochoty na przyjaźnie z kolejnymi robotami. Wystarczyło mi poprzednie towarzystwo i to, że już ich nie ma, jedynie obok mnie znajdują się ich części, które nazbyt mnie rozpraszają. Nie chciałam ich jednak przeglądać po raz drugi. Wywoływały zbyt wiele bólu, zbyt wiele wspomnień.