Przygotowałam
się na nowy dzień pracy. Zacisnęłam mocno pasek od spodni, w razie czego
wzięłam latarkę, paralizator i zegarek. Musiałam mieć podgląd na godzinę i to
bardzo wyraźnie. Usiadłam wygodnie przed monitorem i psychicznie przygotowałam
się na to, co ma nastąpić. Zdziwił mnie bardzo telefon, ale ostatecznie
odebrałam. Szef.
-
Cześć, Andrea. Tak dzwonię, bo zapomniałem ci powiedzieć, że jeżeli będziesz
chciała odgonić od siebie animatronika, który jest bardzo nachalny, to
wystarczy, że przejdziesz na kamerę, która znajduje się gdzieś obok niego i
uruchomisz dźwięk. To go zawsze przyzywa, tak jest skonstruowany. I zapomniałem
ci jeszcze powiedzieć, że czasami występują awarie w dźwięku, wentylacji i na
kamerach, a te guziki, które wtedy będą świecić to jest reset danego systemu.
Gdy je włączysz, wszystko powinno działać jak należy. Możesz też naprawiać
wszystkie trzy na raz, jakby co. To tyle, życzę ci spokojnej nocy.
-
Dziękuję bardzo, dobranoc - oczywiście, że miałam masę pytań, ale on zawsze się
rozłącza, nawet nie wiem, czy usłyszał moje podziękowanie.
Szkoda,
że dopiero teraz mówi mi, że mogę Springtrap'a odgonić od siebie, gdybym to
wcześniej wiedziała, to byłoby o wiele łatwiej, ale oczywiście po co? Lepiej
żebym mordowała się z jakimiś robotami-psychopatami i była zdana na ich humorki.
Jak on mnie wkurza.
Rozejrzałam
się po kamerkach. Znalazłam go, ale nie zdążyłam sprawdzić, co takiego robi, bo
mi zniknął. Wtedy uruchomiłam dźwięk. Był to głos BallonBoy'a! Och, jak dawno
go nie słyszałam. Taki dziecięcy głosik. Wprawdzie rzadko z nim rozmawiałam,
ale aż zrobiłam się szczęśliwsza, gdy usłyszałam ten głos. Był niczym muzyka
dla moich uszu.
Szef
miał rację. Springtrap zaraz cofnął się na poprzednią kamerę, gdzie uruchomiłam
dźwięk. Bardzo ciekawy mechanizm, nie powiem. Ale także bardzo przydatny. Może
się okazać, że uratuje mi to dupę.
Zajęłam
się przeglądaniem, czy przypadkiem z tamtego miejsca nie ma przejścia do
wentylacji, ale nie było. Wpadłam na genialny pomysł, aby po prostu trzymać go
w tym jednym miejscu. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że dźwięk się ładuje
i potrzeba chwilę czasu, aby użyć go drugi raz. Ale przynajmniej koncepcja była
dobra. Zawsze coś. Będę się oczywiście starać, aby go przytrzymać, ale to
normalne, że może się nie udać.
- Andrea?!
Podskoczyłam
na krześle. Byłam tak zajęta wpatrywaniem się w kamerę, że nie zwracałam uwagi
na świat dookoła mnie. Spojrzałam na wejście i omal serce nie wyskoczyło mi z
piersi. W rogu stał Marionetka! Nie wyglądał tak koszmarnie jak Freddy czy
Chica. Wyglądał dokładnie tak samo jak tam. Nie miał na sobie ani jednej ryski,
nic co by wskazywało na to, że brał udział w pożarze i nawet pomógł mi się z
niego wydostać.
-
Marionetka!
Podbiegłam
do niego i przytuliłam go mocno. On także mnie objął. Gdyby był tutaj Foxy...
-
Dlaczego płaczesz? - spytał mnie, odsuwając delikatnie.
- Bo
pomyślałam sobie, że gdyby był tutaj Foxy, to na pewno by się wkurzył -
zaśmiałam się, ocierając łzy.
-
Oj, tak. Foxy pewnie zaraz zrobiłby ze mnie kupkę żelastwa nadającą się tylko
na złom - zaśmiał się, ale zaraz posmutniał.
-
Jak to się stało, że nic ci nie jest?
-
Podczas tego pożaru, gdy Foxy wyniósł cię na zewnątrz, ja skryłem się w pokoju
stróża, potem zawaliły się ściany i gruz zatamował przejście ogniowi, przez co
przeżyłem. Właściciel tego domu dla strachów kupił mnie i dlatego tutaj jestem.
A tak pro pos. Trzymaj się z daleka od Springtrap'a. To świr. Próbowałem do
niego zagadać, ale on tylko mruczy coś pod nosem typu "zabiję cie"
albo "chcę krwi". Ponadto ma bzika na punkcie ludzi, dlatego bądź
ostrożna.
-
Właśnie! Gdzie on jest?!
Usiadłam
na fotelu, ale na kamerze go nie było. Na żadnej kamerze go nie było.
Spojrzałam na wentylacje, też nic. Podrapałam się w głowę i zaczęłam myśleć nad
tym, gdzie on może być. Spojrzałam na Marionetkę. On stał za nim, a raczej
wychylał się zza rogu i bacznie obserwował sytuację. Wyglądało to naprawdę okropnie.
Przeraziłam się nie na żarty. Nie zdołałam tego nawet z siebie wykrztusić,
jedynie uniosłam palec w stronę Marionetki, a on na początku nie zajarzył, o co
chodzi. Po pewnym czasie jednak się przekonał. Widziałam jak marszczy nos.
Pewnie ten fetor do niego doszedł. On się zbytnio tym nie przejął. Przykleił
sobie na twarz wesoły uśmiech i odwrócił się w stronę Springtrap'a.
- No
cześć, kolego! Jak tam się masz? Wiesz, ostatnio mało gadamy, a wszyscy wiedzą,
że rozmowa to podstawa, więc może znajdziemy jakiś miły kącik i pogadamy, co?
-
Zejdź mi z drogi, leszczu - wysapał królik.
Wtedy
zareagowałam. Weszłam na najbliższą kamerę i włączyłam dźwięk. W oczach
animatronika widziałam wielką pokusę, z którą walczył. Chciał się jej oprzeć,
ale niestety przegrał tą walkę i zniknął. Pojawił się na kamerce. Zaraz
odpaliłam kolejny dźwięk i tak zaczęłam go odsuwać ode mnie. Na kamerach widziałam jego wyraz twarzy. W oczach widziałam niesamowicie wielką chęć mordu, chęć krwi. Ponadto był zły, że używałam najskuteczniejszej broni przeciwko niemu. Przynajmniej to miałam, inaczej nie miałabym najmniejszych szans. Odetchnęłam z
ulgą, gdy znalazł się dość daleko ode mnie. Szef miał rację. Nie mogę się
rozpraszać, a wyraźnie patrzeć na kamery. Ten królik jest nieobliczalny, więc
lepiej mieć się w pogotowiu. Nachylona nad monitorem skrupulatnie pilnowałam,
aby nie podszedł blisko mnie.
-
Dlaczego tutaj jesteś? - spytał nagle Marionetka. Westchnęłam ciężko, ale nie
oderwałam wzroku od monitora.
- A
ja wiem? Coś mnie podkusiło, aby zacząć tu pracować. Od tamtego pożaru nie
mogłam znaleźć sobie pracy, po prostu nie potrafiłam się na niczym skupić.
Tutaj jest inaczej. Jakby to było coś, czego szukałam od zawsze.
-
Andrea, wiem, że za nim tęsknisz, ale to nie powód, aby narażać życie dla jakiś
głupich wspomnień. Zwolnij się.
-
Nie mogę. Podjęłam się tego i tu zostanę. Ja łatwo nie odpuszczam - rzekłam
głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Niestety, ale wiem - westchnął ciężko.
Marionetka
nic już więcej nie powiedział, ale nie poszedł sobie. Pilnował mnie do samego końca,
ślepo patrząc się w jeden z korytarzy.
Jutro
jest kolejny dzień...
Rozdział poprzedni: Rozdział 16: Kolega skąpany w nocy
Rozdział następny: Rozdział 18: Nocne wspomnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz