niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 13: Nocny maraton cz. 3

     Nie miałam zielonego pojęcia, o której godzinie się obudziłam. Po prostu gdy się wyspałam, wtedy wstałam, chyba spałam dłuższą chwilę. Przynajmniej takie miałam wrażenie i nie zdziwiłabym się po ostatniej nocy. Rozciągnęłam się przeciągle i dopiero wtedy zauważyłam, że Foxy gdzieś poszedł. Zobaczyłam swoje ubrania na podłodze. Były ładnie poskładane i chyba nawet umyte. Ubrałam się i wyszłam.
     Udałam się do pokoju dla ochroniarza. Przetarłam oczy i przeleciałam po wszystkich kamerkach. Bonnie, Freddy i dwie Chici grali w karty, reszta gdzieś tam się szlajała, ale jakoś nigdzie nie widziałam Foxy’ego, co było bardzo dziwne i w pewien sposób nawet mnie to zaniepokoiło. Nie mógł tak o sobie zniknąć, to nie było w jego stylu. Nie zdziwiłabym się, gdyby po naszej nocy czekał aż się obudzę i zaczął się chwalić tym, co takiego wyrabiał (jakbym sama tego nie wiedziała).
     - Masz - spojrzałam na bok i zobaczyłam Foxy’ego.
     Niby jak?! Przecież nie widziałam go na żadnej kamerze! Jak to możliwe, do cholery?!
     Machnęłam na to ręką i przyjrzałam się, co takiego mi przyniósł. Kupek cieplutkiej kawy i dwa kawałki pizzy. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem strasznie głodna. Bąknęłam „dziękuję” i wzięłam się do jedzenia. Kawa od razu mnie obudziła, czułam się rześko i miałam w miarę dobry humor.

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 12: Nocny maraton cz. 2

     Nawet nie wiem, ile spałam, ale obudziłam się naprawdę przemarznięta. Musiałam się wykąpać, to było pewne. Podniosłam się ospała i poczłapałam do pokoju strażnika nocnego. Wzięłam do ręki moją torebkę i wyciągnęłam telefon. Od razu rzuciła mi się w oczy czerwona miniaturka bateryjki, co miało oznaczać, że zostało mi zaledwie pięć procent. A że miałam stary i zepsuty telefon, równało się to z zobaczeniem, która godzina i najwyżej wysłaniem jednego SMSa, nic więcej.
     - O nie! Już za dwie szósta! - krzyknęłam i zaczęłam się pakować.
     Przecież pan Purple wyraźnie mi powiedział, że od szóstej mam tylko dziesięć minut, inaczej zostanę tutaj na dzień i noc! Złapałam torebkę i już chciałam wybiec, gdy przypomniałam sobie o Piracie. Nie wiem, dlaczego wróciłam się po niego, ale w chwili, gdy wkładałam go do torebki, wesoła melodyjka zwiastowała szóstą. Wybiegłam jak oparzona, gdy wtedy na drodze staną mi Foxy.
     - Andrea, co ci się stało, że tak nagle uciekłaś, co? - zaczął zagradzać mi drogę na wszelkie możliwe sposoby.
     - Foxy, wybacz, ale śpieszy mi się - mówiłam nerwowym głosem. Naprawdę mi się śpieszyło. Ja chcę do domu!
     - Andrea, chcę z tobą porozmawiać - jego głos był dziwnie milutki. On znowu coś knuł… Miałam już tego serdecznie dość.

niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 11: Nocny maraton cz. 1

     Zjadłam śniadanie, włączyłam telewizję, gdy wtedy zadzwonił mój telefon.
     - Halo? Andrea? Em… Tutaj Purple. Mam dla ciebie wiadomość, że dzisiaj nie idziesz do pracy. Montujemy nowoczesny system antywłamaniowy. Będzie on polegać na zakryciu wszystkich drzwi i okien żelaznymi zasłonami. Powinno to pomóc ci w pracy, ale niestety nie stać nas na coś porządniejszego, więc i tak będziesz musiała tam pracować, chyba że już nie chcesz.
     - Nie, nie. Oczywiście, że chcę. Bardzo podoba mi się ta praca, już się przyzwyczaiłam.
     - To świetnie. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego będziesz musiała pracować przy takich zabezpieczeniach. A więc oto chodzi, że będzie można włączać je tylko od środka i zawsze i tak w każdej chwili coś może się stać.
     - Dobrze, dobrze. Nie ma sprawy.
     - A więc widzimy się dopiero jutro. Cześć.
     - Do widzenia.
     Odłożyłam telefon i uszczęśliwiona z dnia wolnego, rzuciłam się na łóżko i z całej siły przytuliłam Pirata.