sobota, 23 lipca 2016

Rozdział 15: Nocny stróź

      Wzięłam głęboki wdech. Długo nie mogłam otrząsnąć się po tym, co się stało. Moja siostra często mnie odwiedzała. Oczywiście byłam w szpitalu na milionach prześwietleń i jeszcze więcej badań, ale nic mi nie było. Wiedziałam to, ale lekarzom tego nie wyjaśnisz. Zastanawiałam się, czy nie iść do psychologa, ale ostatecznie odgoniłam od siebie tą myśl. Nie chciałam wyolbrzymiać całej sprawy, musiałam jakoś z tym żyć, chociaż długo nie mogłam przestawić się z nocnego trybu życia.
      Po Foxym została mi tylko blizna w kształcie „X” na ramieniu, a także strażakom udało się w gruzach odnaleźć Pirata. Wprawdzie był trochę podniszczony i przypalony, ale udało mi się go wyczyścić i w jakiś sposób naprawić. Zawsze brałam go ze sobą. Przypominał mi o Foxy'm.
      Naszej pierwszej nocy powiedział mi, że umieścił w nim cząstkę siebie, dzięki czemu wszystko widział jego oczami. Gdy się o tym dowiedziała, spoliczkowałam go, bo nawet brałam go do łazienki, dzięki czemu miał na mnie pełen podgląd. Teraz chce mi się z tego śmiać, ale także płakać. Ta cząstka już nie istnieje. Umarła wraz z nim.
      Na długo nie starczyło mi pieniędzy, więc musiałam znaleźć nową pracę. Oglądałam ogłoszenia w gazetach i w Internecie, ale jakoś żadna mi nie podchodziła.
      Po roku od wybuchu otworzono na drugim końcu miasta dom strachów. Szukali nocnego stróża, więc zgłosiłam się na to stanowisko. Mimo okropnych wspomnień, coś korciło mnie do tej pracy. Musiałam spróbować, nie było innego wyjścia!
      Tym razem dostałam odpowiedni strój, sprzęt, a także instrukcję. Mój pokoik był większy od tego w pizzerii. Posiadał tylko jedno wyjścia, ale jedna ściana składał się z szyby. Było to o wiele wygodne, gdyż nikt nie mógł wyjść i wejść bez mojej wiedzy, o ile nie zasnę.
               

niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 14: Nocny koniec

      Obudziłam się i pierwsze co zobaczyłam to zadowolony uśmiech Foxy’ego. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy i rozejrzałam się niemrawa.
      - Witaj ponownie - dostałam całusa w policzek.
      - A ty co taki delikatny? Aua! - piekący ból przeszył moje ramię.
      Spojrzałam tam i o mały włos nie wyszłam z siebie. Foxy swoim cholernym hakiem wyrył mi literę „X” na moim ramieniu. Krew już skrzepła, ale piekło jak diabli, ponadto to miejsce było całe czerwone. Spojrzałam na Foxy’ego, który patrzyła na mnie z uśmiechem satysfakcji.
      - Co to ma być?
      - To znak, że należysz do mnie - odpowiedział.
      Wzięłam wdech, byłam zła i bardzo mnie to bolało, ale z drugiej strony zrobiło mi się miło. To trochę brzmiało jak obietnica. I to nie tylko wiążąca mnie, ale także jego. Pocałowałam go i wstałam.
      Gdy ubierałam się, lisiasty podszedł do mnie, trochę mnie poprzytulał i opatulił mnie swoim ogonem. Zaśmiałam się, bo zaczął mnie nim łaskotać, ale udało mi się w końcu ubrać i wyjść. Byłam głodna, a w kuchni zawsze jest coś pysznego, szczególnie gdy Chica tam urzęduje.
      Nie myliłam się. Chica upiekła babeczki, ale wolałam ich nie ruszać, za to wzięłam sobie z lodówki pizzę i odgrzałam w mikrofalówce.
      Ledwo włożyłam pizze do mikrofalówki, nagle wysiadł prąd. Westchnęłam. Pewnie dalej Freddy bawił się w bezpiecznikach.