Ziewnęła
przeciągle, wstając z łóżka. Podrapałam się po głowie i poczłapałam leniwym
krokiem do szafy, wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę, spodnie i stanik, po
czym ubrałam się w to wszystko. Idąc co kuchni zaglądnęłam do łazienki i
uczesałam włosy w zwykłego kucyka. W kuchni zjadłam śniadanie - standardowo
parówki. Przy okazji spojrzałam na przyczepione magnesami do drzwi lodówki
ogłoszenie dotyczące pracy. Miałam być na miejscu o godzinie dziewiątej. Była
dopiero ósma. Miałam jeszcze masę czasu, więc poszłam oglądać telewizję. Gdy
wreszcie było wpół do dziewiątej, rozciągnęłam się na kanapie i wstałam. Zanim
wyszłam, zaglądnęłam jeszcze w lustro wiszące przy drzwiach. Wszystko było w
porządku. Jasnobrązowe włosy związane w wysokiego kucyka, zielone oczy wcale
nie wyglądały na przemęczone lub ospałe, jedynie moje pełne, malinowe ust były
trochę poszarpane, gdyż gdy się denerwuję, często obgryzam je do samej krwi.
Biała koszulka z wieżą Eiffla i jakąś dziewczyną była nadzwyczaj wygodna, tak
samo jako niebieskie rurki. Do tego założyłam szafirowe trampki i wyszłam
zamykając za sobą drzwi na klucz.